Wyprawka 300+ – bardzo nam pomogła – mówią rodzice
Wyprawka 300+ – bardzo nam pomogła – mówią rodzice.
Korzystając z tego, że rok szkolny niedawno się rozpoczął, pytaliśmy rodziców o wyprawkę 300+ – czy im pomogła, na co przeznaczyli pieniądze, czy dziecko było zadowolone?
Z uzyskanych informacji wynika, że wyprawka wypłacana była sprawnie, wielu rodziców składało wnioski przez Internet, a kwota wyprawki – chociaż niewystarczająca na sfinansowanie pełnego rynsztunku ucznia – bardzo pomogła w jego skompletowaniu i ulżyła domowym finansom.
Oto jedna z typowych wypowiedzi mamy piątoklasisty, pani Barbary, mieszkanki Makowa.
– Wniosek o wyprawkę 300+ złożyłam pod koniec lipca przez Internet, za pośrednictwem strony internetowej mojego banku. Po dwóch tygodniach pieniądze były już na moim koncie.
Początkowo wydawało się, że to bardzo duża kwota i będziemy mogli za nią kupić mnóstwo rzeczy. Wizyta w sklepie rozwiała nasze nadzieje.
Za porządny plecak CoolPack zapłaciliśmy 150 zł; piórnik z dwoma komorami to wydatek rzędu 30 zł. Za komplet dwóch piór kulkowych, sześciu wkładów i ołówków zapłaciliśmy 80 zł, za cyrkiel 25 zł. Na dziesięć zeszytów w sumie wydaliśmy 25 zł, nie wybierając wcale tych najdroższych. Nasz rachunek w sklepie wyniósł więc 310 zł.
Pozostałe rzeczy, np. artykuły papiernicze, nożyczki, klej, zostały nam na szczęście z zeszłego roku, więc musieliśmy jeszcze tylko dokupić kapcie i worek.
Wyprawka 300+ pomogła nam się uporać ze szkolnymi wydatkami, a syn był zadowolony, że może sobie wybrać rzeczy, jakie mu się podobają.
No tak dobrze to nawet w opiekuńczym PRL-u nie było. Miałam 4 uczniów i sierpień do dzis kojarzy mi sie ze stresem początku roku szkolnego. Ale nawet bez 500+, 300+ dałam radę i wyrosli na porządnych ludzi, a dzis żyją sobie dostatnio z dala od matki.
Cieszę sie, ze obecne mamy mają lżej.
A protestujących niepełnosprawnych i ich rodziców przez 1,5 miesiąca w sejmie troskliwy rząd nie zauważył.