Bracia Poniatowscy z Białorusi doczekali się tablicy na grobie

5 2 758

Bracia Poniatowscy z Białorusi doczekali się tablicy na grobie 

Na cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej na Grzance pochowani są także Polacy. Wielu z nich pochodziło z Białorusi. Niedawno na makowskim cmentarzu pojawiła się tablica nagrobna poświęcona pamięci dwóch braci Poniatowskich, Wiktora i Wincentego, synów Ignacego.

Obydwaj – urodzony w 1906 roku Wiktor i młodszy o 5 lat Wincenty – zginęli tego samego dnia, 12 października 1944 roku pod Makowem. Urodzili się w odległej o niecałe 600 km od Makowa wiosce Sucin w rejonie puchowickim obwodu mińskiego na Białorusi.

Trasa Sucin – Maków Mazowiecki na Google Maps

Wieś jest niewielka, trudno więc znaleźć informacje na jej temat. Wiadomo, że znajduje się tam parafia i kościół pw. Matki Bożej Szkaplerznej.

Powstańcy styczniowi z Sucina

W XIX wieku była to wieś zamieszkana w większości przez Polaków. Jej mieszkańcy brali czynny udział w powstaniu styczniowym. W rosyjskich archiwach zachowało się nazwisko Antoniego Wiernikowskiego syna Michała z Sucin, guberni mińskiej, który 12 czerwca 1864 roku został wyznaczony do zesłania do guberni tomskiej w związku z udziałem w powstaniu. Na zesłanie poszedł także inny mieszkaniec Sucin – Skinder – syn Zygmunta i Franciszki ze Skinderów. Zesłany za karę za udział w powstaniu styczniowym z miejscowości Sutino (obecnie Białoruś) do Tomskiej Guberni razem z żoną Anastazją i roczną córeczką Mirantiną. Informacje te zachowały się w odpisie rękopiśmiennym spisu obywateli okolicy Sutin, wyznaczonych do wysiedlenia z tutejszego kraju do Guberni Tomskiej, podpisanym 12 czerwca 1864 roku przez Naczelnika Wojskowego, pułkownika Sacharowa.

Starania o kościół i księży

Z innych dokumentów wynika, że i po 1945 roku we wsi Sucin i okolicach mieszkało nadal wielu Polaków – katolików. Po śmierci Stalina zaczęli się oni starać o zwrot kościołów.

W 1954 roku Liczna grupa wiernych z Mińska i okolic skierowała do Przewodniczącego Rady Najwyższej ZSRR, Klimenta E. Woroszyłowa (1881- 1969), będącego wówczas kuratorem «spraw religijnych», prośbę o zgodę na otwarcie kościoła w tym mieście. pisano w niej:

My, obywatele miasta Mińska i okolic, zwracamy się do Was, tow. Przewodniczący, z wielką prośbą. My, katolicy w obecnej chwili jesteśmy upośledzeni w porównaniu z obywatelami należącymi do prawosławnej cerkwi i innych wyznań.

Oni wszyscy korzystają z poparcia władz państwowych w postaci dania im cerkwi, synagog, domów modlitwy itd. Tylko my, katolicy, w liczbie kilkudziesięciu tysięcy, nie mamy, w tej ważnej dla nas sprawie, możliwości korzystania choćby tylko z jednego kościoła. Tym bardziej, że nasi ojcowie i dziady mieli w samym Mińsku więcej niż siedem kościołów i księży, w tym także biskupa. Wiadomo nam, że w dużych miastach Związku Sowieckiego, jak Moskwa. Leningrad, Odessa i inne, istnieją kościoły i są księża, którzy korzystają ze swobód, jakie daje Konstytucja Związku Sowieckiego. A nasza Białoruska stolica, Mińsk, daleka jest od tego i zmuszeni jesteśmy tułać się po dalekich miejscowościach w tak zwanej Zachodniej Białorusi albo Litwy i szukać tam kościoła i księdza dla naszych duchowych potrzeb. Szczególnie ciężko jest nam, ludziom w podeszłym i starszym wieku, znosić trudy tych podróży i tułaczki.

Dlatego my, obywatele katolicy miasta Mińska i okolic, zwracamy się do Was z gorącą prośbą, drogi towarzyszu Przewodniczący, spełnijcie naszą prośbę o otwarcie w Mińsku kościoła i o danie nam duszpasterza, biorąc pod uwagę nasze krytyczne położenie, a także i to, że my, nasi ojcowie, bracia i dzieci, z gotowością oddawali swoją krew za wolność naszej Ojczyzny, broniąc jej, w szeregach Armii Sowieckiej, przed faszystowskimi  okupantami”.

Petycję podpisało 896 osób, co było wówczas niezwykłym wydarzeniem. Prośba nie została spełniona.

W sprawozdaniu za IV kwartał 1955, z 21 stycznia 1956 r., pełnomocnik, Sazonow, informował o całym szeregu podań nadesłanych przez katolików z kilku miejscowości, podpisanych przez liczne grupy wiernych (ze Słucka przez 635 osób). Były to prośby o zgodę na jednorazowy przyjazd księdza do Mińska, do Borysowa i do Sucina. Zawiadamiał przy tym władze republikańskie, że na wszystkie prośby odpowiedział negatywnie, ponieważ chodziło o dni, w które przypadał odpust co by spowodowało, jak pisał, zbyt wielki i niepożądany napływ wiernych do danej miejscowości na cmentarz lub na miejsce, na którym niegdyś stał kościół.  (źródło: Roman Dzwonkowski SAC, Katolicy na Białorusi wschodniej – walka o swobody religijne (1945 -1991)-Magazyn Polski NR 1(97) STYCZEŃ 2014).

Wracając do braci Poniatowskich z Sucina. Nie wiemy, kto z ich krewnych odnalazł ich mogiłę na makowskim cmentarzu, ani kto postawił na ich grobie pamiątkową tablicę. Wiemy jednak, że siła więzi rodzinnych przetrwała i pozwoliła na upamiętnienie poległych w walkach o wyzwolenie Makowa Polaków – żołnierzy Armii Czerwonej.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

  1. Witold Bobrowski mówi

    Z Sucina pochodził dziadek mojej żony Witold Skinder, kierownik szkoły w Turgielach pod Wilnem. w swoich wspomnieniach pisał m.in:
    „Urodziłem się z Karola i Anny z Sobotkowskich Skinderów w okolicy Sucin ziemi Mińskiej pow. Ihumenski. Okolica Sucin położona na piaszczystej glebie między błotami i rzekami Talką, Ptyczem i Sucinką. Najbliższa stacja kolejowa Talka między Mińskiem i Bobrujskiem. Obszar ziemi należącej do tej okolicy w jednym kierunku 12 km, w drugim 6 km, w trzecim 4 km, w czwartym 2 km. Właścicielem ziemi był każdy mieszkaniec Sucina, który wyrąbał las i wykarczował. Mieszkało w Sucinie około 100 rodzin szlacheckich. Szpakowskich, Wiernikowskich, Poniatowskich, Mickiewiczów, Chodkiewiczów, Góreckich, Górskich, Klementowiczów, Skinderów, Daszkiewiczów i Taturów. Swego szlachectwa i polskości bronili i trzymali się jak mogli. Ta grupa rycerska osiadła w Sucinie po wyprawie Stefana Batorego na Psków. Uwidoczniono ten fakt w archiwum króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w Grodnie. Zaszyci w lasach między bagnami prowadzili odrębny tryb życia. Dodatkowym zajęciem mieszkańców Sucina było do moich czasów myślistwo i bartnictwo. Każdy prawie, mężczyzna miał psa myśliwskiego i fuzję. Pszczoły hodowano na ogromnych sosnach i dębach zabezpieczonych od niedźwiedzi. Do moich czasów było tu sporo łosi, a niedźwiedź w 1918 ym roku zrzucił z drzewa memu stryjowi Edwardowi ul i wydarł pszczoły. „(…)

    1. Grażyna Myślińska mówi

      Bardzo dziękujemy za to cenne i interesujące uzupełnienie. Pozdrawiamy serdecznie. Redakcja

    2. Igor mówi

      Karol Skinder jest synem Kazimierza i Józefy z Zachariewiczów?

    3. Igor mówi

      Rozumiem. Karol Skinder jest synem Franciszeka. Bracia Karola to dokładnie Bronislav i Anton.

  2. Witold Bobrowski mówi

    inny fragment:
    „Ojciec mój, Karol miał trzech braci i trzy siotry. Dziadek Franciszek pobudował wszystkim czterem synom domy i wszystkie budynki gospodarcze. Ponieważ mój ojciec nie miał prawego (z powodu ospy) oka Dziadunio wybudował mu najpiękniejszy drewniany dom w okolicy. Wszyscy nazywali cackiem. Dlatego to uczynił, żeby wyrównać ojcu krzywdę przez chorobę. Każdy syn od dziadka dostał parę koni i około 15 sztuk rogacizny (krów, wołów i przychówku). Orano częściowo końmi albo wołami. Żyli tak z dziada pradziada odrębnym życiem okolicy, znając tylko pracę, kościół i modlitwę. Dopiero terror bolszewicki roztrząsł patriarchalne rodziny. Matka moja po 1920r r. została wdową z 6 małych dzieci (ja byłem w Polsce) została jako kułak i której syn służył w Wojsku Polskim zesłana do Archangielska. Brat Bolesław ( młodszy ode mnie) zesłany do Murmańska. Dom i budynki rozebrano. Dom, który w mojej wyobraźni stoi i który zawsze i teraz śnie. Stryj Antoni wysłany na Syberię gdzie zginą razem z żoną i synami. Ocalała tylko córka Józefa, która mieszka teraz w Białymstoku. Stryja Edwarda i Bronisława zastrzelili w 1943 roku partyzanci sowieccy. Najsympatyczniejszy, najstarszy i najlepszy stryj umarł od kul w pozycji siedzącej. Po śmierci siedział. Wuj Franciszek Sobotkowski został zesłany na wschód. Jeszcze w 1945 r. żył wuj Władysław Sobotkowski. Uciekł w r. 1944 w nieznanym kierunku. Wuj Dominik Sobotkowski został w 1943 rozstrzelany przez partyzantów sowieckich. Razy kilka był za kułactwo więziony. Było w Sucinie około siedemnastu wszystkich rodzin Skinderów razem innymi dalszemi krewnymi. Wszyscy wyginęli jako kułacy. Został się jeszcze w 1945 Dominik Skinder, kulawy, starszy brat twego, kochana córko ojca chrzestnego. Żył jeszcze w tym czasie Karol Skinder syn Wincentego pracował na kolei. Najwięcej wyginęło Sucińców w roku 1943, jedni od partyzantów sowieckich, drudzy od Niemców. W lasach sucińskich między, błotami, teraz już osuszonymi, gnieździła się silna partyzantka sowiecka w czasach ostatniej wojny światowej.
    Matka moja po zesłaniu do Achangielska, była tam trzy lata, powróciła do Sucina. Domu i innych budynków już nie było. Zamieszkała w wiejskiej łaźni razem z najmłodszym bratem Bronisławem, którego Niemcy wzięli do wojska. Matka w 1945 roku wieczorem na Nowy Rok przyjechała razem z siostrzenicą Walentyną do mnie do Karolinowa. Obie były źle ubrane bez rzeczy. Było to spotkanie matki z synem po dwudziestupięciu latach niewidzenia się. Przyszedł okres repatrijacji z Wileńszczyzny do Polski. W marcu 1946ym roku wyjechała z Karolinowa do Ełku moja ś.p. żona z córką, a w maju tegoż 1946 r. wyjechałem do Ełku i ja sam jeden, gdzie przebywam do dziś. Matka i siostrzenica nie chciały wyjeżdżać do Polski. Matka mówiła “Dobrze nam tu w Karolinowie. Blisko tu jest do kościoła, ksiądz nie wyjeżdża”

Wdrożyliśmy RODO, chronić i zabezpieczyć Twoje dane osobowe. Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz na to zgodę Więcej informacji Akceptuj Czytaj więcej