Jarmark bożonarodzeniowy na Rynku

Jarmark bożonarodzeniowy na Rynku 

Pierwszy jarmark bożonarodzeniowy na makowskim Rynku był dość skromny, ale spotkał się z życzliwym przyjęciem przez makowian, którzy chwalili tę inicjatywę.

Odwiedzający jarmark mieszkańcy Makowa chwalili pomysł. – Jest wreszcie miejsce, gdzie takie imprezy mogą się odbywać – powiedziała nam pani, która zaopatrzyła się w świąteczne ozdoby.

Na pierwszym świątecznym jarmarku można było kupić choinki, najdroższe były jodły, cena wywoławcza największych i najładniejszych sięgała 150 zł. W niedzielę po południu spadła do 110 zł, ale mimo to drzewko pozostało u sprzedawcy, który pozostał z nim jak Himilsbach z angielskim. (Przypisek dla tych, którzy nie znają tej uroczej anegdoty z życia pana Janka: Himilsbach miał propozycję zagrania w amerykańskim filmie. Był tylko jeden warunek: musiał opanować język angielski. Ponieważ czasu do realizacji filmu było sporo, opanowanie języka w stopniu podstawowym było możliwe. Himilsbach jednak odmówił. Kiedy znajomi pytali go o powody odrzucenia intratnego kontraktu, Himilsbach odpowiedział: – Pomyślcie – ja się nauczę angielskiego, a oni odwołają produkcję filmu. I zostanę jak z xxxx w garści z tym angielskim…”).

Oprócz drzewek choinkowych na makowskim jarmarku można było kupić sery, wędliny i pieczywo z Łysych (salceson z Łysych do nabycia tylko w sklepie), sianko na wigilijny stół.

Uczniowie Szkoły Podstawowej w Romanowie sprzedawali wykonane przez siebie i rodziców ozdoby choinkowe.

Młodzież z Zespołu Szkół im. Żołnierzy Armii Krajowej zbierała pieniądze na pomoc dla pogorzelców z Węgrzynowa. Cały dochód ze sprzedaży wykonanych przez siebie świątecznych ozdób przeznaczyli na ten cel.

Było miło, pożytecznie i sympatycznie. Mamy nadzieję na kolejne imprezy, które ożywiają Rynek w naszym mieście.