Ekipa japońskiej telewizji w Makowie

7 154

Ekipa japońskiej telewizji w Makowie 

W piątek 31 stycznia w naszym mieście przebywała ekipa japońskiej telewizji NHK. Chodzili śladami makowianina Lejba Langfusa, jednego z uczestników powstania więźniów Sonderkommando w Auschwitz. Odwiedzili też Centrum Dialogu Kulturowego Dom Wesołka. Japońscy dziennikarze spędzili w Makowie prawie 8 godzin. Mieliśmy okazję przyglądać się ich pracy.

Maków był jednym z ważnych punktów pobytu dziennikarzy japońskiej telewizji w Polsce. Wcześniej byli m.in.  na terenie obozu w Auschwitz, w Łomży i Różanie. Z Polski zamierzają pojechać do Niemiec zbierać materiały do reportażu o uczestnikach buntu w Auschwitz. Emisja w telewizji japońskiej planowana jest na czerwiec tego roku. Reżyserka i producentka Fuyuki Yoshioka obiecała przesłać gotowy reportaż do Makowa.

Telewizja NHK, Nippon Hoso Kyokai (Japan Broadcasting Corporation), jest jedynym japońskim nadawcą publicznym. Jako publiczny nadawca finansowana jest z opłat otrzymywanych od widzów telewizyjnych. Jak piszą na swojej stronie internetowej „NHK zapewnia szeroki zakres bezstronnych, wysokiej jakości programów, zarówno w kraju, jak i za granicą”.

Reporterzy z Japonii pracowali bardzo sumiennie. Zanim przyjechali do Makowa zebrali wiele informacji o naszym mieście, zamieszkującej tu do wojny społeczności żydowskiej oraz o zagładzie makowskiego getta. W Makowie uzupełniali wiedzę, korzystając z zasobów zgromadzonych w Domu Wesołka oraz przez makowskich regionalistów.

Szukali także śladów przeszłości: dawnej łaźni żydowskiej, lapidarium, starych domów na Grabowej, miejsca gdzie stała synagoga, pamiątkowej tablicy poświęconej Izaakowi Wesołkowi na północnej pierzei Rynku. Z kamerą przeszli wzdłuż granic getta. Długo stali przed dawnym domem kahalnym i urzędem gminy żydowskiej – miejscem pracy Lejba Langfusa.

Zadawali wiele drobiazgowych pytań oprowadzającemu ich po mieście Janowi Rutkowskiemu, a później – już w Domu Wesołka – Iwonie Kowalskiej. Wiele z tych pytań, jak choćby o to, gdzie stał dom Langfusa, czy którędy chodził do pracy – musiało pozostać bez odpowiedzi. Widać było jednak wielką staranność Japończyków w zebraniu jak największej ilości szczegółów i obrazów.

Na zakończenie pobytu w Makowie goście wpisali się do księgi pamiątkowej w Domu Wesołka.

Lejb Langfus i historia odnaleziona w szklanym słoju
Makowianin Lejb Langfus był w Makowie sędzią rabinackim i prawdopodobnie inspiratorem wywołania powstania w makowskim getcie. Powstanie to nie doszło do skutku, domniemanych uczestników powieszono zanim przystąpili do działania.Jest też uznawany za jednego z in inicjatorów wywołania buntu Sonderkommando w Auschwitz. 

Lejb Langfus wraz z rodziną: żoną Deborą i synkiem Samuelem trafił do niemieckiego obozu w Auschwitz 6 grudnia 1942 roku. Tym samym transportem do obozu przywieziono półtora tysiąca osób. Z tej grupy Niemcy wybrali 406 zdolnych do pracy mężczyzn. Pozostałych popędzono od razu do komór gazowych.

Lejb Langfus został przydzielony do Sonderkommando. Sonderkommanda były ostatnim kręgiem piekła nazistowskich obozów zagłady. Niemcy wykorzystywali grupy żydowskich więźniów do obsługi komór gazowych, a potem grabienia i palenia zwłok ofiar.

Kronikarz Zagłady

Mimo nieludzkich warunków Lejb Langfus dawał świadectwo prawdzie. Prowadził zapiski dla potomnych. Dzięki niemu wiemy jak wyglądały ostatnie dni trzech tysięcy mieszkańców makowskiego getta.

Opisuje dzień egzekucji dwudziestu żydowskich robotników. Do wykonania egzekucji zmuszono żydowskich policjantów.

W zapisie z 31 października 1942 roku Langfus opisuje dzień, w którym mieszkańców getta spędzono na rynek by oznajmić im że zostaną wysiedleni. Według zapisu tłum zareagował na tę wiadomość głośnymi lamentami. Najgłośniej brzmiał płacz przerażonych dzieci.

W przeddzień wywózki w południe makowscy Żydzi zebrali się na modlitwę. Rabin nawoływał do uzbrojenia się w duchową odporność i wewnętrzną moc.

Według zapisków Langfusa, największe wrażenie na zebranych wywołała jednak przemowa makowskiego Dajana (dajan to sędzia zasiadający w sądzie religijnym bet din, orzekającym zgodnie z zasadami halachy). Makowski dajan nie pozostawiał złudzeń. Mówił że pojadą na pewną śmierć.

W swoim dzienniku Lejb opisuje przygotowania do wywózki: zaszywanie pieniędzy w ubraniach, zakopywanie dobytku, którego nie sposób wywieźć w nadziei że może jednak uda się przeżyć i powrócić do domu. Opisuje też przejazd do Mławy gdzie była stacja kolejowa, a następnie dramatyczny przejazd do obozu w Auschwitz.

W dalszej części swoich zapisków Langfus opisuje pracę Sonderkommando, proces spalania ciał.

Bunt Sonderkommando w Auschwitz

Swoje zapiski w języku jidysz Langfus umieścił w szklanym słoju, który zakopał w pobliżu krematorium w Brzezince. Stało się to prawdopodobnie tuż przed wybuchem buntem członków Sonderkommando.

„7 października 1944 r. członkowie Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau podnieśli bunt przeciwko swoim oprawcom.

W 1944 r. nazistowska fabryka śmierci Auschwitz-Birkenau pracowała na najwyższych obrotach. Wiosną tego roku w komorach gazowych zginęło 350 tys. Żydów węgierskich, którzy stanowili jedną trzecią ogólnej liczby ofiar obozu. Jednak pod koniec lata transportów przychodziło coraz mniej i więźniowe Sonderkommando zdawali sobie sprawę, że wkrótce przyjdzie kolej na nich jako bezpośrednich świadków zbrodni.

W ten sposób narodziła się inicjatywa zorganizowania buntu i ucieczki, które miały objąć cały obóz. Na czele konspiratorów w Sonderkommando stanęli Żydzi polscy: Załmen Gradowski, Lejb Langfus, Załmen Lewental, Abram i Szlomo Dragonowie, Jankiel Handelsman i Józef Dorębus. Dzięki kontaktom z obozową organizacją podziemną udało im się zdobyć trochę materiałów wybuchowych, z których skonstruowali prymitywne granaty.

Obawy więźniów nie były bezpodstawne. Już we wrześniu Niemcy zamordowali 200 członków Sonderkommando, a 7 października konspiratorzy zdobyli informację o planowanym przeniesieniu kolejnych 300 rzekomo do innego obozu. To zmusiło ich do natychmiastowego działania.

Tego dnia ok. godz. 13 Niemcy zwołali zbiórkę więźniów zatrudnionych przy obsłudze krematorium IV, wywołując według numerów tych, których przeznaczono do transportu. Zagrożeni więźniowie rzucili się na nich z młotami, łomami, siekierami, kamieniami. Część uciekła do budynku krematorium, który podpalili. Rozgorzała walka, która zakończyła się masakrą więźniów”. (https://www.polin.pl/pl/rocznica-buntu-sonderkommando-w-auschwitz )
Zapiski odnalezione w słoju

Słój z zapiskami Lejba Langfusa  odnalazł przed laty mieszkaniec Oświęcimia Tadeusz Borowczyk. Słój przeleżał u niego na strychu przez ćwierć wieku.  Dopiero brat Tadeusza, Gustaw Borowczyk natknął się na słój na strychu podczas robienia porządków w domu brata. Gustaw Borowczyk przekazał zapiski Lejba Langfusa do Muzeum Oświęcimskiego. Tam zmurszałe kartki papieru zostały poddane renowacji, a następnie zostały odczytane. Stały się ważnym świadectwem historii,

Informację o zapiskach Lejba Langfusa dziennikarze japońskiej telewizji otrzymali w czasie robienia reportażu z okazji rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz. Wtedy zapadła decyzja by zrobić osobny materiał o buncie Sonderkommando i jego bohaterach, a szczególnie makowianinie – Lejbie Langfusie.

Na zdjęciach: ekipa japońskiej telewizji w Makowie Mazowieckim, 31.01.2020 r.

Junro

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Wdrożyliśmy RODO, chronić i zabezpieczyć Twoje dane osobowe. Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz na to zgodę Więcej informacji Akceptuj Czytaj więcej