V sesja Rady Miasta – kwiaty dla Anny Winiarek. Rozmowa z nową dyrektor MDK.
Pierwszym punktem V sesji Rady Miejskie w Makowie Maz., która odbyła się w poniedziałek 18 lutego, było oficjalne powitanie nowej dyrektor Domu Kultury Anny Winiarek i wręczenie kwiatów przez burmistrza i przewodniczącego rady Dariusza Miecznikowskiego.
Poniżej zamieszczamy rozmowę no nową dyrektor Miejskiego Domu Kultury.
10 stycznia Urząd Miejski w Makowie ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora Miejskiego Domu Kultury. Termin składania ofert upływał w środę 23 stycznia. Kiedy podjęła pani decyzję o wystartowaniu w tym konkursie?
Decyzję podjęłam w nocy z niedzieli na poniedziałek, taką już konkretną. Niektórzy mówili – po co ci to – ale ja stwierdziłam, że ok, jeśli nie teraz to kiedy. I tak naprawdę, przez dwa dni, bezsenne, bo najpierw praca a potem siedziałam i wszystko pisałam i złożyłam wniosek. Były trzy wnioski z tym, że jeden nie spełniał warunków postawionych.
Od złożenia wniosku do ogłoszenia wyników, co nastąpiło 29 stycznia, upłynął tydzień. Był nerwowy?
Trochę tak. Jako jedna z dwójki zakwalifikowanych do drugiego etapu kandydatów musiałam wystąpić przed komisją i przedstawić swoją wizję domu kultury. Później oczekiwanie na werdykt. Teraz już jestem spokojna. Znam to miejsce od dziecka. Ja się tam wychowałam. Śmieję się, że Kasia Wojnarowska powinna być dumna, bo jest matką tego sukcesu. Mogę poprzedniemu dyrektorowi podziękować za to, że mnie zmobilizował. Bo można inaczej to robić, jak chociażby te wyjazdy do teatru, można inaczej podejść do domu kultury. Zrozumieć, że to nie jest tylko budynek, że to przede wszystkim pracownicy i ludzie, którzy do Domu Kultury przychodzą. Że drzwi do Domu Kultury nie mogą być zamknięte.
Pracowników domu kultury zna pani świetnie…
Tak i bardzo się cieszę, że będziemy pracować razem, bo tworzymy świetny zespół. Ja jestem w stanie nakreślić misję i wizję domu kultury, ale chcę żebyśmy ją wszyscy przedyskutowali, udoskonalili i realizowali z całym przekonaniem. Żebyśmy razem wiedzieli gdzie jesteśmy w tej chwili i do czego dążymy. Żebyśmy wspólnie pracowali nad strategią. Ale zanim ta strategia zostanie opracowana, to dla mnie ważne jest, żeby nasz zespół ze sobą szczerze rozmawiał. Bo każdy z nas dobrze się zna, wiemy w czym jesteśmy dobrzy, co nam nie wychodzi, w czym chcielibyśmy się podszkolić. Wiem, że możemy na siebie liczyć, nie jest tak, że ktoś kogoś zostawi w potrzebie. To ważne, żeby pracownicy razem z dyrektorem wspólnie pracowali. Bo ja się nie czuję typowym dyrektorem. Słowo „dyrektor”, to dla mnie tylko taki napis. A ja uważam, że bycie dyrektorem to nie jest siedzenie za biurkiem, ale bycie razem z ludźmi. Z pracownikami i z ludźmi, którzy przychodzą do Domu Kultury.
Nawet najlepsze pomysły mogą się rozbić o brak pieniędzy. Nie obawia się pani tego?
Nie, nie martwię się budżetem, chociaż oczywiście nie jest on na miarę marzeń. Ale ja bardzo często robiłam rzeczy, które są niskobudżetowe. Już tak bywało, że organizowaliśmy jakąś imprezę, zapraszaliśmy kogoś i okazywało się, że to nie generowało kosztów. Było dużo takich inicjatyw. Takim przykładem był cykl imprez pt. Kolorowe Podwórka, Wędrujący Animatorzy. Najłatwiej jest usiąść i narzekać, że nie możemy nic zrobić, bo budżet na to nie pozwala. Tak jest najprościej, zamykamy sobie jednak wszystkie ścieżki. U nas tak nie będzie. Kino w Makowie ratuje sytuację, są filmy, na które biletów nie można dostać, taka jest frekwencja. To się dzieje coraz częściej w naszym kinie. Jest też możliwość składania wniosków o dofinansowania pozabudżetowe, znam się na tym. Mam też nadzieję poruszyć organizacje pozarządowe, żebyśmy bliżej ze sobą współpracowali.
Jeśli tak, to porozmawiajmy o pani wizji Miejskiego Domu Kultury w Makowie…
Moja wizja Domu Kultury to jest dom otwarty, pełen kultury, ludzi i życia. My jesteśmy dla ludzi, a oni są dla nas. Pierwsza wspólna inicjatywa Domu Kultury, Domu Wesołka i Biblioteki Miasta, czyli wystawa strojów inspirowanych historią, jest już zrealizowana. W planach są kolejne wyjazdy do teatru nie tylko dla dzieci. Chcę żeby wróciły wyjazdy do teatru dla dorosłych, które zostały kiedyś zaniechane, ale mam nadzieję, że wrócą. Mam nadzieję, że wróci Dyskusyjny Klub Filmowy, bo w Makowie jest potrzebne nie tylko kino komercyjne. Bardzo chciałabym, żeby dom kultury żył od rana. Chciałabym, żeby powstały warsztaty dla mam z dziećmi, na których mamy mogłyby spotykać się ze sobą, wymieniać się doświadczeniami, spotkać się z np. pediatrą, psychologiem, czy powymieniać się ubrankami. Żeby mamy z małymi dziećmi miały w naszym domu kultury swoje miejsce. Mam nadzieję, że uda nam się wyjść z budynku, dotrzeć tam, gdzie mieszkańcy nie zawsze mogą uczestniczyć w wydarzeniach w MDK. Dla mnie takim peryferyjnym miejscem zawsze były POM-y. Ja tam kiedyś dorastałam i dopóki nie przeprowadziłam się na tę stronę rzeki, nie miałam pojęcia, że w Makowie jest Miejski Dom Kultury. Dlatego chciałabym, żebyśmy my, jako pracownicy domu kultury wychodzili do mieszkańców z takimi inicjatywami jak np. wędrujący animatorzy czy kolorowe podwórka.
Na stanowiska dyrektorskie awansowała pani ze stanowiska uwielbianej przez dzieci instruktorki, co będzie teraz z grupami dzieci, które pani prowadziła?
Do maja będę starała się pogodzić moje dyrektorskie obowiązki z prowadzeniem tych grup oraz pracą w Domu Wesołka. Jeśli do tego czasu okaże się, że to niemożliwe, to wtedy będę musiała coś postanowić. Mam jednak nadzieję, że pogodzę to wszystko. Nie chce zawieść dzieci, z którymi się spotykam i prowadzę zajęcia. Wiem, że dzieci na te zajęcia czekają. Zajęcia będą na pewno do końca maja, w czerwcu mamy wernisaż.
Dyskusyjny klub filmowy w pełni popieram! Brakuje go.