XXVI Pielgrzymka Ełcka w Makowie

XXVI Pielgrzymka Ełcka w Makowie. Uczestnicy XXVI Pielgrzymki Ełckiej doszli do Makowa 1 sierpnia. Był to ich siódmy przystanek na długiej, bo liczącej 500 km trasie do Częstochowy. Szli z Sypniewa. Dzisiaj, 4 sierpnia, będą nocować w Kampinosie.
 Spotkaliśmy ich wczesnym popołudniem w środę 1 sierpnia, gdy zatrzymali się na odpoczynek na łące pod Krzyżewem Jurkami.
Witali ich sołtys Kazimierz Chodkowski z żoną oraz rodzice byłego sołtysa Mirosława Żupnika, państwo Rozalia i Józef Żupnikowie.(na zdjęciach poniżej).

Na ciągnikowej przyczepce przywieźli podpiwkowe piwo. – Oni sobie tę łąkę od lat upodobali – mówi pani Rozalia. – Tu się co roku zatrzymują na odpoczynek. A my z mężem co roku przywozimy im domowe piwo, które bardzo im smakuje.  Rzeczywiście, do przyczepki ustawiła się kolejka spragnionych pielgrzymów. Druga kolejka ustawiła się przed samochodem państwa Chodkowskich, którzy także częstowali pielgrzymów chłodnymi napojami.

Uczestnicy pielgrzymki wyglądali na zmęczonych – upał i lepiący się do podeszw asfalt dawały im się we znaki. Mimo zmęczenia zachowywali jednak pogodę ducha. To w większości młodzi ludzie, mieszkańcy Suwałk, Gołdapi, Augustowa, Ełku i Piszu.

Najmłodsza uczestniczka pielgrzymki – z Nowej Wsi Ełckiej – dzisiaj, 4 sierpnia, obchodzić będzie urodziny. Kilkoro trochę starszych dzieci pielgrzymowało z rodzicami w wózkach.

Wyglądały na zadowolone. – Tu jest tylu życzliwych ludzi, którzy a to zagadną, a to czymś poczęstują, że dzieci czują się jak na atrakcyjnej wycieczce w gronie przyjaciół – tłumaczyła matka jednej z dziewczynek. Najstarszy pielgrzym ma w tym roku 74 lata. Cała pielgrzymka podzielona jest na 6 grup, w każdej idzie kilku księży – w sumie dziewiętnastu. Tego dnia – 1 sierpnia – uczestnicy pielgrzymki mieli na ramionach biało czerwone opaski, dla uczczenia rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego

 

  

Przed siedemnastą wszyscy zatrzymali się w Ulaskach. Tam ustawili się w dwóch szeregach wzdłuż ‘Tysiąclatki”. Pamięć o Powstaniu Warszawskim uczcili gwizdkami funkcyjnych, minutą ciszy i modlitwą za poległych w obronie Ojczyzny.

Do Makowa weszli punktualnie zgodnie z zapowiedzią o 18:45. Szli we wzorowym porządku, a funkcyjni, kierujący ruchem i dbający o bezpieczeństwo uczestników, wykazywali się godną podziwu sprawnością.

Wchodzących do miasta pielgrzymów pozdrawiali mieszkańcy Makowa i  robotnicy, pracujący przy budowie makowskiego ronda.

O 21:00 wszyscy uczestnicy pielgrzymki wzięli udział w Apelu Jasnogórskim. Kościół był wypełniony ludźmi, bo przyszło – jak co roku zresztą – także wielu makowian. Doświadczeni uczestnicy ełckiej pielgrzymki podkreślają, że Apel Jasnogórskiej w Makowie jest wyjątkowym przeżyciem dzięki serdeczności makowian. Tak było również w tym roku – serdecznie, gwarnie i wesoło.

Nie wszyscy makowianie którzy zgłosili chęć przenocowania pielgrzymów, mieli w tym roku gości.

W tym roku ełcka pielgrzymka jest mniej liczna niż poprzednia i niż przewidywano.

Siostra Iwona, która chodzi w pielgrzymce co roku, była zdania, że złożyło się na to kilka powodów. – Pierwszy to upały – wymieniła. – Lato jest wyjątkowo upalne a na czas pielgrzymki zapowiadano rekordowo wysokie temperatury. Toteż wielu rezygnowało w ostatniej chwili. Drugi powód jest taki, że wielu ludzi od nas o tej porze roku ma sezonową pracę za granicą. Trzecia przyczyna to wzrost zamożności – więcej ludzi stać teraz na rodzinne wakacje, więc wyjechali z dziećmi. No i w ogóle, wiadomo, że jak się człowiekowi zaczyna dobrze powodzić, to wydaje mu się, że Pan Bóg jest już trochę mniej potrzebny. Nie darmo jest przysłowie „jak trwoga to do Boga”.

– Czy chcemy, czy nie, ciągle jesteśmy w drodze. Od narodzin do śmierci wędrujemy, a naszą ojczyzną i celem będzie niebo. Tutaj, na ziemi, to tylko częściowa pielgrzymka, która ma nam uzmysławiać i przypominać, czym jest nasze całe życie – mówi kierownik pielgrzymki, ks. Łukasz Kordowski. – Pielgrzymka jest specyficznym czasem – zresetowania i wyzerowania. Pielgrzymka ukazuje nam, że to wszystko co mamy, to tylko otoczka. Pielgrzymowanie uczy, że  jednak da się funkcjonować bez samochodu, mieszkania.. i pieniędzy. W czasie drogi jesteśmy skazani na ludzi, ich gościnność i hojność.  Nie musimy się martwić o rzeczy materialne, przyziemne. Dzięki temu możemy skupić się na rzeczach duchowych. Jest trud, wysiłek. Mamy ogromny upał, dlatego podziwiam osoby które mimo tego skwaru potrafią grać na gitarze, porządkowych, którzy kierują ruchem, itd. Dla mnie pielgrzymka jest powrotem do natury. Bo tak właśnie wygląda nasze życie.

W XXVI Ełckiej Pielgrzymce bierze udział także ksiądz Marcin Maczan, kanclerz Kurii (na zdjęciu powyżej)

– Jako chrześcijanin, jako pątnik, pielgrzym, ale także jako Polak, który dziękuje Bogu i ludziom za odzyskaną niepodległość – za dar wolności, dar wiary i życia. Podsumowujemy nasz kolejny dzień wędrówki, mimo zmęczenia, chcemy podziękować  Panu Bogu i Matce Najświętszej za opiekę i towarzyszenie nam, każdego dnia, w każdej chwili, w każdym człowieku, i każdym zmęczeniu które staramy się pokonywać. W czasie apelu, podczas którego podsumowujemy nasz dzień wędrowania zatrzymujemy się także na chwilach, które nie do końca dobrze przeżyliśmy: ból, zmęczenie, trud pielgrzymi, ale nie tylko trud, ale również i czas. Być może za mało było modlitwy, intencji, za mało wiary, za mało odniesienia do Boga, który jest Panem wszystkiego, za mało odniesienia do Jego Matki, dlatego chcemy go przepraszać, bo

pielgrzym jest tym który umie być pokorny, umie przeprosić, i przede wszystkim chce być lepszym. Droga ma nas zmieniać.

Niektórzy potrzebuję więcej czasu, aby wzbudziło się pragnienie przemiany i nawrócenia. Podsumowując czas wędrówki zechciejmy cieszyć się z dobrych chwil i zawsze przepraszać za chwile słabe, niedoskonałe. Chrześcijanie, pątnicy, Polacy, to my – synowie najlepszej Matki. Matka Boża jest naszą przewodniczą. Uczy nas wielkiej wyrozumiałości, otwartości i serdeczności serca – za to chcemy jej dziękować.

Gdy w czwartek, 2 sierpnia, o szóstej rano pielgrzymi wyruszali z Makowa w dalszą drogę do Winnicy, żegnali ich mieszkańcy Makowa, którzy chcieli w ten sposób dodać im sił. Do zobaczenia za rok!

Komentarze (0)
Skomentuj