O zmianach na cmentarzu i ich przyczynach

rozmawiamy z księdzem kanonikiem Stanisławem Dziekanem, proboszczem parafii pw. św. Józefa W Makowie Mazowieckim.
Od maja na makowskim cmentarzu parafialnym do każdego pochówku doliczana jest opłata ekologiczna. Co było powodem jej wprowadzenia?
Przyczyna jest prozaiczna: są to koszty utrzymania cmentarza, a szczególnie wywozu śmieci. Mogę udokumentować fakturami jak drogi jest wywóz śmieci z cmentarza. To są bajońskie sumy, które płacimy firmie „Błysk”, za kwiecień musieliśmy zapłacić ponad 4 tys. zł, a nie był to najdroższy miesiąc. Musieliśmy zakupić nowe kontenery, niebawem zostaną dostarczone. Utwardziliśmy też teren pod śmietnik. Rozwiązaliśmy też inny problem, który dotykał odwiedzających nasz cmentarz – mianowicie zakupiliśmy toaletę. 100 złotych opłaty ekologicznej za pochówek pokryje zaledwie ułamek tych kosztów. Z kolei taca, na którą zbieramy na Wszystkich Świętych wystarcza na pokrycie kosztów wywozu śmieci od Wszystkich Świętych do Bożego Narodzenia.
Chciałbym podkreślić, że pomysł wprowadzenia tej opłaty nie jest moim autorskim wynalazkiem, a efektem dyskusji. Rada gospodarcza przy naszej parafii zastanawiała się jak rozwiązać problem rosnących kosztów utrzymania cmentarza. Prowadziliśmy długie, żmudne rozmowy. Nikt nie miał lepszego pomysłu niż wprowadzenie tej opłaty. Ona jest dalece niewystarczająca, pracujemy więc pracujemy nad regulaminem cmentarza. W przyszłości i w Makowie, tak jak jest na wszystkich cmentarzach, obowiązywać będzie roczna opłata za grób. Bez tego nasz cmentarz utonie w śmieciach.
Czy istnieje jakiś sposób na zmniejszenie kosztów wywozu śmieci?
Są tylko dwa: jeden to zmniejszenie ilości śmieci. Drugi to sortowanie. Chcemy wprowadzić sortowanie śmieci na cmentarzu, żeby ludzie sortowali, co będzie miało wpływ na opłaty. Bo teraz ludziom jest najwygodniej wrzucić wszystko jak leci do jednego kontenera. Wczoraj też został wywieziony kontener, za każdy jest ponad tysiąc złotych opłaty. To są realia tego, o których mało kto myśli.
Sortowanie wydaje się możliwe, ale zmniejszenie ilości śmieci wydaje się raczej nie do przeprowadzenia…
Problem śmieci na polskich cmentarzach narasta. To taka nasza polska, wydaje mi się, specyfika. W innych krajach tego nie widać. Byłem też i w Ameryce u moich kuzynów, odwiedzaliśmy cmentarze. Bywam w Niemczech, niedaleko granicy z Holandią, jako gość wspólnoty Communio in Christo. Tam cmentarze są, można powiedzieć, bajecznie zadbane. Podziwiam jak są równiutko zrobione, jakie są posadzone kwiatki. Nie ma takich sztuczności jak u nas. Stało się w Polsce modne, że jeśli sąsiad postawi cztery znicze, to ja postawię pięć, a kolejny sąsiad czuje się w obowiązku postawić sześć. Wedle zasady „zastaw się, a postaw się”. Takie zachowanie często nie świadczy o tej pamięci o zmarłym, o modlitwie za niego.
O tym, że te plastiki będą się rozkładały przez wiele lat, ludzie nie myślą, bo to jacyś Oni są odpowiedzialni za to żeby je usunąć. Na cmentarzu komunalnym jest to firma sprzątająca, a na parafialnym parafia.
Myśli Ksiądz, że walka z nadmiarem cmentarnych śmieci jest skazana na porażkę?
Aż takim pesymistą nie jestem. Zmiana obyczajów, zachowań to proces powolny, długotrwały. Coraz częściej zdarza się jednak, że rodzina zmarłego prosi aby nie składać kwiatów, czy wieńców, a pieniądze przeznaczone na kwiaty, przekazać dobry cel, np. na hospicjum. Wśród księży często się zdarza, że jest wyrażona prośba, aby na pogrzebie nie składać kwiatów tylko przekazywać wolontariuszom do puszek z przeznaczeniem na pomoc dla chorych czy na hospicjum. To piękny gest, bardzo potrzebny. Potrzebny jeszcze tym żyjącym. Bo zmarłemu pomóc może tylko modlitwa, a nie wieniec za 800 złotych. Wieniec, który w krótkim czasie stanie się śmieciem, który trzeba będzie wywieźć w kontenerze.
Byłem niedawno na pogrzebie księdza i było zastrzeżone – zmarły prosił (ja też to samo mam w testamencie zapisane) o nieskładanie kwiatów i była prośba – że jeśli ktoś chce okazać szacunek zmarłemu, niech zamiast na kwiaty przekaże pieniądze na wspomożenie chorych, którym jeszcze można pomóc w cierpieniu, albo na mszę za zmarłego.
Koszty wywozu śmieci to chyba nie jedyny problem cmentarza w Makowie?
To prawda. Palącym problemem staje się sprawa braku miejsca. Obliczam, że mniej więcej za rok, zabraknie miejsca na nowe pochówki. To już zgłosiliśmy do pana burmistrza, bo jest obowiązkiem włodarza miasta, żeby kupić miejsce na powiększenie cmentarza. Są plany powiększenia cmentarza, to jest konieczne. Ta nowa część będzie skomunalizowana. Stary cmentarz będzie nadal parafialny jak dotychczas, ale nowa część będzie już należała do miasta jako cmentarz komunalny. Taniej raczej tam nie będzie. Opowiadała mi kuzynka, że w Płocku na cmentarzu komunalnym wnosi opłaty już od dziesięciu lat po to, by mieć zapewnione miejsce pochówku. Są to stawki uchwalone przez Radę Miejską i nie ma dyskusji, ani targowania się.
Jak powstanie cmentarz komunalny, to tam wszystkie sprawy będą regulowane przez miasto, na parafialnym problem pozostanie, dlatego my pracujemy nad tym, będzie opracowany tzw. regulamin, tak jak jest na wszystkich cmentarzach, że będzie roczna opłata za grób (w tej chwili jeszcze takich w Makowie nie ma).
Co powiedziałby Ksiądz tym wszystkim, którzy narzekają na nowe opłaty?
W Makowie, gdzie jestem od trzech lat, parafianie w większości to rozumieją i jestem im za to wdzięczny. A tych, którzy narzekają, chciałbym prosić, aby pamiętali, że kościół i cmentarz są naszym wspólnym dobrem. Żeby to dobro utrzymać w należytym stanie, musimy ponosić związane z tym koszty. Cmentarz to historia miejsca, ważna część naszej historii i tożsamości. A mądrze ktoś powiedział, że narody, które tracą pamięć, tracą też i życie.
CmentarzCmentarz parafialnyDziekanKs. Stanisław DziekanParafia Św. JózefaproboszczŚmieci
Komentarze (6)
Skomentuj