Żniwa w gminie Sypniewo rozpoczęły się pod koniec lipca 1988 roku.
W PRLu żniwa to nie była sprawa zwyczajna. Do akcji żniwnej szykowano się jak do rozstrzygającej bitwy, informowano w mediach, organizowano sztaby, mobilizowano – mówiąc po wojskowemu – wszystkie siły i środki. Jedynym środkiem, który zmobilizować się nie dawał, był sznurek do snopowiązałek, którego zawsze zabrakło.
Do pomocy w żniwach angażowano wojsko i specjalnie oddelegowywanych pracowników zakładów przemysłowych.
W czasach reglamentacji podstawowych dóbr konsumpcyjnych w I połowie lat 80. wprowadzono na czas żniw specjalne kartki zaopatrzeniowe dla rolników na zakup 2 kg konserw mięsnych oraz butów gumowych.
Jak stwierdzały wojskowe grupy operacyjne, w wiejskich sklepach brakowało herbaty, kawy zbożowej i wód gazowanych. Przyczyną niedoboru wody, jak ustalono, był niedostatek kapsli. Butelki były tylko szklane.
W tym samym mniej więcej czasie
bielska Fabryka Samochodów Małolitrażowych podjęła się produkcji kos, na których niedobór rolnicy narzekali.
Rozwiązanie to nie w pełni usatysfakcjonowało chłopów, którzy kwasili, że nowe kosy, produkowane w Bielsku-Białej, są złej jakości, ciężkie i źle wyważone, przehartowane albo niedohartowane i za krótkie (50-60 cm). Utrzymywano, że stare, jeszcze przedwojenne kosy metrowej długości, były dużo lepsze.
Na rynku nie było również osełek do ostrzenia kos ani wideł. W kraju nikt ich już nie produkował, a import wstrzymano.
Wszystkie te problemy to był jednak malutki pikuś wobec nierozwiązywalnego problemu niedostatku sznurka do snopowiązałek. Przed żniwami w 1982 r. ogłoszono, że zapas sznurka pokryje zapotrzebowanie w 60-65 proc., dlatego sprzedaż dla rolników indywidualnych miała być reglamentowana. W gminach tworzono listy kolejkowe uprawnionych, a rozdziałem sznurka mieli zająć się naczelnicy. W wielu geesach sprzedawano sznurek tylko rolnikom posiadającym snopowiązałki, po kłębku na hektar zboża (należało przedłożyć przy zakupie zaświadczenie o posiadaniu snopowiązałki).
Brak sznurka do snopowiązałek towarzyszył polskim żniwom aż do zmiany ustroju w 1990 r. Sznurek produkowany był z sizalu, rośliny tropikalnej, trzeba było więc go importować, głównie z Indii i Brazylii, na co nigdy nie wystarczało dewiz. Dopiero w latach 90. XX w. po wprowadzeniu do produkcji sznurka z polipropylenu, z importera staliśmy się eksporterem.
Na zdjęciach: akcja żniwna w gminie Sypniewo, 29 lipca 1988 roku.
Historia ze sznurkiem to dowód na to, że braki czegoś motywują do działania. Dzisiaj wszystko dostajemy na tacy, trzeba tylko kupić a przez to stajemy się leniwi.
zawsze drogą losowania możesz wyeliminować sonie kilka niezbędnych rzeczy do życia i w ramach nie bycia leniwym żyć a raczej kombinować jak żyć bez tych rzeczy
Dziękuję za te sentymentalne fotki. Było bardzo wiele nienormalności, ale sentyment jest, bo było sie młodym…